W wakacje 2012r zapragnęłam mieć psa. Czemu? Bo wszystkie koleżanki miały i ja też musiałam takiego mieć. Przez całe dwa miesiące szukałam ogłoszeń o słodkich szczeniaczkach do sprzedania. Brałam pod uwagę takie rasy jak Maltańczyk, Sznaucer miniaturowy oraz Yorkshire Terrier. Moje pojęcie o jakieś z tych ras było zerowe, ale chciałam mieć psa, który jak urośnie to będzie mały i będzie go można nosić na rękach (głupi wymysł, ale miałam wtedy 10 lat).
Dzwoniłam wtedy do autora każdego ogłoszenia o szczeniakach, ale niestety te które były najbliżej nie miały już szczeniaków. Poddałam się chociaż nadal raz na jakiś czas szukałam psa.
Na początku sierpnia pojechałam do weterynarza z moimi kotami i wtedy wspomniałam coś weterynarzowi, że szukam psa. On wtedy pokazał mi rasę shih tzu i dał numer do jego znajomej co ma właśnie takie szczeniaki. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej rasie (wtedy to znałam tylko rasy jakie mieli moi znajomi lub rodzina), ale coś mnie w niej urzekło i po przyjeździe do domu zaczęłam o niej bardzo dużo czytać. Niestety po telefonie do znajomej weterynarza, która miała szczeniaki okazało się, że szczeniaki mają już domy....
Załamałam się, ale postanowiłam szukać dalej i..... ZNALAZŁAM!
Ogłoszenie na internetowym portalu mojego miasta mówiło, że do sprzedania są 1,5 miesięczne szczeniaki shih tzu. Bez namysłu zaczęłam dzwonić do pani, która dodała ogłoszenie.
Po trzeciej próbie udało mi się dodzwonić i umówiłam się na wizytę już jutro na jedenastą!
Następnego dnia minuty strasznie mi się dłużyły i kiedy zobaczyłam na zegarku 10:40 zaciągnęłam mamę do samochodu i pojechałyśmy.
Po wejściu do mieszkania wyskoczyła na nas czwórka szczeniorów oraz ogromna mama futra, która sięgała mi prawie do kolana! W porównaniu z obecną Miką jej mama jest olbrzymem.
Wyszła do nas właścicielka stada i zaczęliśmy rozmowę o wychowaniu shih tzu.
Mamusi Miki z opisu właścicielki była bezproblemowym pieskiem, który rzadko szczeka, a moje kochane futerko okazało się jej prawdziwym przeciwieństwem.
I przyszedł czas na wybór kuleczki. Moja mama była oczywiście za najładniejszym "kremowym" chłopczykiem i ciekawe jak by wyglądało teraz moje życie gdybym zgodziła się z jej wyborem, ale tak się nie stało i wybrałam najbrzydszą dziewczynkę z całej czwórki (według pani właścicielki).
Po dokonaniu formalności przyszedł czas na podróż do domu. Powrót do domu z nowym psem. Z kolejnym zwierzakiem do kochania. Ale została jeszcze jedna sprawa, imię.
Początkowo futro miało nazywać się Ivana (dobrze myślicie, tak jak Szpic Miniaturowy London Tipton z słynnego serialu Nie ma to jaka Hotel), ale od tego pomysłu odwiodła mnie babcia twierdząc, że nie pasuje to do niej. I może miała rację? Przez kilka pierwszych dni nie mogliśmy wymyślić jej idealnego imienia, ale w końcu znalazłam MIKA.
Skąd pomysł? Pies koleżanki się tak nazywa, więc to fajne imię. Teraz jak o tym myślę to nie wiem czy nazwałabym ją tak, bo może by została Ivana?
Podsumowując
Mika jest kochanym futrem i nie oddałabym jej za nic choć nie zawsze jest tak ciekawie jak ja to zwykle bywam pisać. To prawda, nie jest rodowodowa tylko z tzw. pseudohodowli, ale co z tego?
Kocham ją i nie potrzebny jest nam papierek, chociaż nie popieram pseudohodowli, ale to temat na oddzielny post.
Jedyne zdjęcie z dzieciństwa futerka!
Urocza jest to ostatnie zdjęcie. Gdyby nie rozmiar to nie widać różnicy. My też musimy wyjaśnić to i owo xD Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS: Magda szalejesz :D
Tu nie chodzi o to,że pies bez papierka jest gorszy. Tylko o to, że póki ludzie będą chcieli kupować psy bez papierka, psuedohodowle będą istnieć. Naprawdę to takie fajne krzyżować psy i zmuszać sukę do rodzenia rok w rok? Zwłaszcza, gdy w schroniskach jest tysiące psów w "typie rasy", zupełnie jak Twój? Mimo wszystko, oby dobrze się chowała, bo to nie wina psa, że ludzie są pazerni.
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę to, że było to trzy lata temu gdy pojęcia o hodowlach i pseudohodowlach miałam zerowe. Mika nie będzie miała nigdy szczeniaków, bo wiem ile jest psów w schroniskach (jeżdżę tam co dwa tygodnie).
UsuńMój następny pies będzie albo ze schroniska albo z dobrej, sprawdzonej hodowli
Jakiś czas temu również skusiłam się na podobny post, miło było powspominać dzień, w którym odbierało się swoją własną, osobistą, malutką i puszystą kuleczkę :D
OdpowiedzUsuńChyba też wkrótce napiszę podobny post :)
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon :D