15.05.2015

Warszawa z innej strony...czyli nasza majówka w wielkim mieście.

W miniony majowy weekend wybrałam się na podbój Warszawy, ale nie od strony centrum...


Day 1
Z domu wyjechałam już w czwartek około godziny 18.00 i 
o 19.40  byłam już w Warszawie.
Tego dnia miałam zamiar się tylko rozpakować i po ponad 1,5 godzinnej 
podróży odpocząć, ale jakoś miałam ochotę przejść się po okolicy i sprawdzić gdzie jutro trzeba się wybrać. O 22:30 wróciłam z mojej wycieczki i już miałam plan gdzie jutro 
się wybiorę.

Day 2
Dzień zaczęłam o godzinie 9.00 i już o 11:30 jechałam rowerem do miejsca, 
które nazywa się "Park Górczewska".
Park jest OGROMNY!
Znajduję się on na dzielnicy Bemowo, więc dojazd rowerem zajął
mi może z 10 minut.


Park dla psiarzy jest idealny!
Jest tam pełno miejsca, gdzie pies może się wybiegać.
Najważniejsze (dla mnie) jest to, że są tam kosze na psie odchody oraz "wydajniki" torebek, żeby sprzątnąć po swoim czworonogu.


Jak już wspomniałam park jest ogromny więc tego jednego dnia nie zdążyłam go 
całego zwiedzić, ale postanowiłam, że następnego dnia
też tam wrócę!


Day 3
Ten dzień również zaczęłam bardzo rano.
Około godziny 12 pojechałam do parku Sowińskiego.
Jest to też bardzo duży park (większy od parku Górczewska), ale jakoś 
Park Górczewska bardziej przypadł mi do gustu.


W parku jest dużo, dużo trawy, jest siłownia plenerowa oraz kilka fontann.
Jest jedna rzecz, która mi się spodobała- ścieżki rowerowe!
W parku Górczewska tego nie ma.


Po godzinnym pobycie w Parku Sowińskiego wybrałam się 
do Parku Górczewska (mówiłam, że tam wrócę!).


Postanowiłam, że objadę tego dnia cały park!
Zaczęłam od fontann. 
Był to upalny dzień więc w fontannach było dużo psów chłodzących
się w zimnej wodzie.
Następnie pojechałam do siłowni plenerowej.
Jest to bardzo duża siłownia i położna w przyjemnym miejscu,
Obok niej jest ogrodzony plac zabaw dla dzieci, więc gdy rodzic idzie poćwiczyć, dziecko może iść na plac.


Później pojechałam na (jak to ja nazywam) część mega zieloną.
Jest tam ogromna górka, na której można się opalać, odpoczywać i relaksować się 
(nie polecam wchodzić na nią z rowerem).


Dalej została mi do zwiedzenia kolejna część dla dzieci- tym razem ogrodzony "pająk"
Chyba każdy wie co to jest pająk, ale jak nie to ja wyjaśnię:
jest to taka plątanina lin, na którą dzieci muszą wchodzić.
Jest to niezła zabawa :) (tak- próbowałam)


Ostatnia część do której pojechałam to część z jedzeniem.
Oczywiście, nie mogłam z niej wyjechać bez niczego, więc
kupiłam MEGA watę cukrową!


(robienie zdjęć z palcami w wacie nie jest proste, więc polecam kupić ją jak będzie
się już wychodzić z parku) 


To był naprawdę fajny dzień i wróciłam do domu z 400 zdjęciami.




Day 4

Nadszedł ostatni dzień majówki i mój ostatni dzień w Warszawie.
Pojechałam rowerem do miejsca, które na mapie nosi nazwę "Glinianka".

Tak naprawdę jest to takie małe jeziorko schowane w Warszawie.
Te miejsce jest magiczne!
Pełno drzew, trawy, zwierząt i woda!
To miejsce idealne dla mnie!




Nie spodziewałam się, że ten wyjazd będzie tak udany.
Poznałam Warszawę od zupełnie innej strony!
Wszystkim z całego serca polecam takie zwiedzanie Warszawy!




Pozdrawiamy M&M







1 komentarz: